Polska Myśl Narodowa

Witryna Polska Myśl Narodowa stawia sobie za cel tworzenie i popularyzację opracowań na następujące tematy: interes narodowy Polaków w XXI wieku, polska tożsamość narodowa, postawa narodowa (nacjonalizm) kontra pseudopatriotyzm, historia narodu polskiego i jej narodowa wykładnia, ekonomia i zgubny wpływ forsowania neokolonialnego kapitalizmu na losy narodu, kapitalizm neoliberalny a demografia, cenzura i manipulacje socjotechniczne w Internecie. <!– naSSsDkNe6tDO2ACMtRb5IoMRwo –>

Tag Archives: waluta Euro

Dlaczego Polsce nie wolno przyjąć Euro? Dlaczego przystąpienie do Unii Europejskiej zaszkodziło Polsce?

Tekst jest objęty całkowitym zakazem przedruku. © Polska Myśl Narodowa

Dlaczego Polsce nie wolno przyjąć Euro? Dlaczego przystąpienie do Unii Europejskiej zaszkodziło Polsce?

Tekst profesora Pawła Bożyka opublikowany niedawno na jednym z serwisów internetowych zaowocował zestawem ważnych refleksji nad ekonomicznymi i demograficznymi skutkami członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Dziś już nikt nie może mieć wątpliwości, że wejście do Unii Europejskiej było dla narodu polskiego katastrofą. Tymczasem trwają przymiarki do ostatecznego zniszczenia, już tylko formalnych, resztek suwerenności polskiej polityki gospodarczej. Przybierają one postać przystąpienia do Paktu Fiskalnego i przyspieszenia przystąpienia Polski do ERM-2 i w efekcie – do strefy Euro. W ostatnich tygodniach w głównych mediach prowadzona była agitacja za walutą Euro. Echa tej agitacji przetoczyły się przez wiele serwisów internetowych, niestety zabrakło kompetentnego i zwartego zaprezentowania niebezpieczeństw związanych z przystąpieniem do strefy Euro. Ten tekst, mimo że ma charakter polemiki, w sposób przystępny prezentuje wyżej wspomniane kwestie bez niedomówień. Zachęcamy do lektury.

Redakcja Polskiej Myśli Narodowej

Dlaczego Polsce pod żadnym pozorem nie wolno wejść do strefy Euro?

Polemika z tekstem prof. Pawła Bożyka
Neoliberalizm a kryzys w strefie euro; geopolityczne przyczyny i skutki kryzysu – część I

Panie Profesorze, do przybliżenia współczesnemu czytelnikowi problemu kryzysu w strefie Euro nie potrzeba wprowadzać neoliberalizmu do równania, do momentu, kiedy nie zaczyna się rozmowa o metodach wyjścia z kryzysu zadłużeniowego.

Na wstępie warto zauważyć, że kryzysy w strefie Euro mają inną naturę niż Wielki Kryzys w USA (1929). W USA mieliśmy do czynienia ze spiralą debt-deflation. Polegała ona na tym, że zadłużone podmioty zaczynały ograniczać popyt konsumpcyjny i inwestycyjny, co prowadziło do konieczności obniżania cen przez producentów, aby zwiększyć popyt – by być w stanie spłacić raty kredytu. Obniżka cen produktów wymuszała obniżkę płac, redukcję zatrudnienia, zmniejszała zyski – w związku z czym obsługa zadłużenia stawała się coraz większym ciężarem dla coraz większej liczby podmiotów. To wszystko działo się wewnątrz jednej gospodarki.
W strefie Euro mamy do czynienia z innym mechanizmem. Tutaj problemem państw peryferyjnych (Grecja, Hiszpania) jest to, że pożyczały one pieniądze z metropolii (Francja, Niemcy) na wysoki procent, a zdolność do spłaty kredytów zależała od tego, czy kolejne podmioty na peryferiach otrzymają kredyty, pozwalające podtrzymać koniunkturę (swoista piramida finansowa). Taka sytuacja nie mogła trwać wiecznie – w momencie rozpoczęcia się kryzysu uległy załamaniu inwestycje spekulacyjne metropolii w krajach peryferyjnych (niemal całe budownictwo mieszkaniowe w Hiszpanii w latach poprzedzających kryzys było spekulacją). Inwestycje spekulacyjne doprowadziły do wywindowania płac na peryferiach – i zmniejszenia produktywności pracowników mierzonej wspólną walutą („wysoki jednostkowy koszt pracy”). Państwa te utraciły więc międzynarodową konkurencyjność, ponieważ do ich systemów finansowych nie wpłynął kapitał zwiększający produktywność pracy – czyli zwiększający moce produkcyjne, modernizujący maszyny, poprawiający techniczne wyposażenie pracowników w gospodarce – tylko spekulacyjny (w tym – pasożytujący na wysokim oprocentowaniu długu publicznego w krajach peryferyjnych z racji gorszego ratingu niż w metropolii). Jedynym wyjściem, by przywrócić konkurencyjność międzynarodową mogłoby być obniżenie … kursu walutowego (sic!), tak, by spadły płace w produkcji eksportowej – i wzrosła atrakcyjność eksportu, a w efekcie – by stała się możliwa spłata kredytów zagranicznych (z metropolii) – dzięki napływowi dewiz z eksportu. Tyle, że kursu walutowego nie dało się obniżyć, bo … kraje te były w unii monetarnej.
Czytaj więcej

Standard złota i strefa euro jako czynnik kryzysogenny

Tekst wydzielony z Druk pieniądza, parytet złota i recesje.

„Złota waluta” a unia monetarna – skutki makroekonomiczne

Jeśli ktoś choć pobieżnie śledził wiadomości ekonomiczne na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, powinien zetknąć się z pojęciem sztucznego zaniżania kursu jena do USD lub juana (waluta ChRL) do USD. W jakim celu rządy Japonii i Chin mogły zaniżać kurs własnej waluty? Najłatwiej zrozumieć to na przykładzie.

Jeśli robotnik chiński zarabia 1000 juanów i wytwarza za tą pensję np. jeden samochód na miesiąc, a robotnik w USA za równowartość 1000 dolarów wytworzy 2 samochody na miesiąc, to aby Chiny mogły eksportować do USA swoje samochody juan musi być wart nie więcej niż niż 0,5 USD (zakładamy identyczną jakość i brak kosztów transportu!). Jeśli dzięki nowym maszynom i innej organizacji pracy pracownik w USA będzie w stanie wytworzyć 4 samochody miesięcznie, kurs juana do dolara będzie musiał spaść do 0,25 USD, aby chiński samochód był nie mniej atrakcyjny dla amerykańskiego nabywcy niż wytworzony przez lokalnych producentów. Znaczy to mniej więcej tyle, że mierzona samochodami pensja robotnika chińskiego musi być (wskutek jego 4x niższej produktywności pracy) 4x niższa niż pensja pracownika w USA. Cena samochodu będzie identyczna w obu krajach. Jeśli rząd Chin będzie chciał ułatwić eksport samochodów, może obniżyć kurs juana jeszcze bardziej – do np. 0,2 USD. W tej sytuacji konsument w USA będzie mógł nabyć chiński samochód taniej niż amerykański (przemysł w USA zbankrutuje, a pracownicy pójdą na bezrobocie – tak jak np. Hiszpanie i Grecy). Obniżka kursu juana zmniejszy siłę nabywczą chińskiego robotnika na rynkach dóbr importowanych z USA. Amerykańskie samochody będą więc droższe w Chinach niż chińskie.

Czytaj więcej

Druk pieniądza, parytet złota i recesje

Przez internet przetaczają się dyletanckie nawoływania „konserwatywnych liberałów”, „wolnorynkowców” i wszelkiej maści zwolenników szkoły austriackiej do wprowadzenia parytetu kruszcowego dla walut, aby „rządy nie mogły drukować pieniędzy” – bo ma to rzekomo skończyć się inflacją.

Na początek spójrzmy, jak w historii kryzysów o charakterystyce zbliżonej do obecnie obserwowanej druk pieniądza przekładał się na inflację.

Przede wszystkim – co to znaczy „drukować pieniądze”? To oznacza powiększać bazę monetarną (monetary base, „high power money”). Tak się składa, że nie zawsze zwiększenie ilości pieniądza papierowego w obiegu przekłada się na wzrost agregatów pieniądza mających wpływ na inflację (bo o podaży pieniądza w gospodarce przesądza ostatecznie rozmiar akcji kredytowej banków – obserwowany za pomocą agregatów M2 i M3 – por. Mechanizm kreacji pieniądza i mnożnik kreacji pieniądza lub Money multiplier). Jedną z teorii wyjaśniających ten fenomen jest „liquidity trap”.
Spójrzmy na Japonię (GDP deflator to jeden z możliwych wskaźników inflacji):


Źródło: http://krugman.blogs.nytimes.com/2011/05/12/send-in-the-cranks/. Czytaj więcej

%d blogerów lubi to: