Polska Myśl Narodowa

Witryna Polska Myśl Narodowa stawia sobie za cel tworzenie i popularyzację opracowań na następujące tematy: interes narodowy Polaków w XXI wieku, polska tożsamość narodowa, postawa narodowa (nacjonalizm) kontra pseudopatriotyzm, historia narodu polskiego i jej narodowa wykładnia, ekonomia i zgubny wpływ forsowania neokolonialnego kapitalizmu na losy narodu, kapitalizm neoliberalny a demografia, cenzura i manipulacje socjotechniczne w Internecie. <!– naSSsDkNe6tDO2ACMtRb5IoMRwo –>

Prawda o ubezpieczeniach społecznych i systemie emerytalnym

Wskutek emigracji i katastrofy demograficznej (patrz też „Wojna demograficzna: … Co wygania Polaków z III RP?”) doszło w III RP do zapaści finansów publicznych na tyle głębokiej, że zdolność państwa do zapewnienia godziwego życia przyszłym emerytom stała się bardzo dyskusyjna. Problem został zaostrzony reformą systemu emerytalnego, opracowaną przez finansowych gangsterów bądź głupców – a wdrożoną przez dyletantów bądź dywersantów. Obecnie w debacie publicznej kwestia systemu emerytalnego jest poruszana przez środowiska neoliberalne, konserwatywno-liberalne, „wolnorynkowe” i libertariańskie. Zdaniem tych środowisk system emerytalny powinien zostać zlikwidowany, bo

  • „jak każdy system ubezpieczeń zwalnia ludzi z odpowiedzialności za siebie” (dlatego zapewne „wolnorynkowcy” nie ubezpieczają domu od pożaru i powodzi)- oraz
  • „jest przymusowy, a »nic, co jest przymusowe nie może być dobre«” (przestrzeganie prawa też jest przymusowe, więc …)
  • „to z powodu wprowadzenia systemu emerytalnego doszło do katastrofy demograficznej – ludzie nie chcą mieć dzieci, które będą ich utrzymywać na starość, bo państwo i tak zapłaci emeryturę” – zapraszam do lektury o przyczynach katastrofy demograficznej – szczególnie polecam rzucić okiem na słynące z socjalu państwa skandynawskie – zapewne tam nie ma systemu emerytalnego, prawda?

Problem ubezpieczeń społecznych i systemu emerytalnego jest zagadnieniem niemożliwym do wyczerpującego omówienia w krótkim tekście. Dlatego niektóre problemy zostaną jedynie zasygnalizowane.

W skrócie – opiszę, jak doszło do powstania systemu emerytalnego i systemów ubezpieczeń społecznych, ponieważ robotników nie było – przy wolnorynkowych płacach – stać na opiekę lekarską ani na gromadzenie oszczędności by zabezpieczyć swój byt na starość – a ich dzieci – na utrzymywanie rodziców. Spróbuję wyjaśnić, dlaczego, wobec słabszej pozycji negocjacyjnej (stan dominujący na rynku pracy), pracownik otrzymuje od pracodawcy najmniejsze możliwe wynagrodzenie, które będzie bliskie kosztom przeżycia (ale niekoniecznie – wychowania dzieci). Pokażę, dlaczego w tej sytuacji ubezpieczenia społeczne są koniecznym składnikiem płacy minimalnej, gwarancją, że nikt na czymiś zdrowiu i bezpieczeństwie emerytalnym nie będzie oszczędzał („koszty pracy”). Na koniec przedstawię w jaki sposób mogą zostać uruchomione (zgodnie z logiką działania mechanizmu rynkowego) procesy niszczące system ubezpieczeń społecznych – nawet w sytuacji, jeśli dotychczas spełniał on swoje zadanie bardzo efektywnie. Ponadto zaprezentuję główne źródła problemów dotykających polski system ubezpieczeń społecznych.

Dlaczego jeden ubezpieczyciel
patologie- cherrypicking, preexisting condition, biznes wyszukiwaczy powodów do niezapłacenia za opiekę medyczną.
OFE jako oszustwo – wystarczy komputer z oprogramowaniem przeliczającym dane aktuarialne. Tymczasem mamy kilkanaście świetnie opłacanych zarządów – plus sowicie wynagradzane spółki-matki tego biznesu. Płaci emeryt – już dziś, by nie mieć co jeść jutro.
OFE nie tworzą żadnej nowej wartości w gospodarcze – po prostu płacą za już istniejący majątek – kilka razy powyżej jego wartości księgowej (P/BV akcji na GPW)

Nikt nie wie ile odkładać, nikt nie wie, jak długo będzie żył.
Dziedziczenie oszczędności emeryta jest złe, podnosi koszty społeczne – konieczne jest oszczędzanie większej części zarobków.

W niniejszym tekście spróbuję pokazać, dlaczego system emerytalny został wprowadzony w takiej postaci – i dlaczego – wraz z innymi elementami systemu ubezpieczeń społecznych – powinien pozostać powszechny i obowiązkowy.


1. Geneza repartycyjnego systemu emerytalnego

System emerytalny powstał po to, żeby pracownik, któremu zgodnie z żelaznym prawem płac płaci się na jedzenie i mieszkanie, czyli – uniemożliwia mu się tworzenie oszczędności (polskie społeczeństwo jest jednym ze społeczeństw o najniższych oszczędnościach w Europie), na starość nie umarł z głodu pod płotem.

Żelazne prawo płac

The iron law of wages is a proposed law of economics that asserts that real wages always tend, in the long run, toward the minimum wage necessary to sustain the life of the worker. (Za: wikipedia).

Żelazne prawo płac zakłada, że realne płace zmierzają w długim okresie do poziomu minimum koniecznego do utrzymania pracownika przy życiu.

Ponieważ w pewnym wieku robotnik, który niczego nie odłożył przestaje być zdolny do pracy, a jego dzieci (o ile przeżyły) – nie są w stanie utrzymac ojca i własnych dzieci – umrze z głodu pod mostem.

Ramka 1. Oszczędności Polaków

(na podstawie J. Czapiński, T. Panek: DIAGNOZA SPOŁECZNA 2009. WARUNKI I JAKOŚĆ ŻYCIA POLAKÓW ):
Kliknij na ilustrację aby zobaczyć ją w pełnych rozmiarach
(op.cit. str. 51)
Kliknij na ilustrację aby zobaczyć ją w pełnych rozmiarach
(op.cit. str. 53)
Kliknij na ilustrację aby zobaczyć ją w pełnych rozmiarach
(op.cit. str. 64)
Standardowe odpowiedzi neoliberałów

  • „ludzie nie mają oszczędności bo wolą je przepić, niż zaoszczędzić, ponieważ wiedzą, że dostaną emeryturę od państwa”,
  • „ludzie nie mają oszczędności bo państwo zabiera im haracz w postaci podatku i ubezpieczeń społecznych”.

Oszustwo tej argumentacji polega na tym, że ubezpieczenia społeczne były odpowiedzią na problem polegający na niezdolności uczciwie pracujących robotników do zgromadzenia oszczędności pozwalających na godne życie na starość.

Aby takim sytuacjom przeciwdziałać kanclerz Niemiec, Bismarck (który widać uznał, że żelazne prawo płac istotnie działa (Reymont w „Ziemi obiecanej” myślal podobnie, Steinbeck w „Gronach Gniewu” – również, ale spójrzmy do Ramki 2.), jak najdalszy od ideałów komunistycznych, wprowadził ubezpieczenia społecznie ( wikipedia, hasło Polityka społeczna ).

Ramka 2. Jak to jest z tym „żelaznym prawem płac”? Długoterminowe trendy płac na przykładzie USA

Wygląda na to, że w długim terminie płace 80% społeczeństwa USA rosną bardzo „niechętnie”. Czy USA są ewenementem w skali światowej?
Kliknij na ilustrację aby zobaczyć ją w pełnych rozmiarach
Za: http://krugman.blogs.nytimes.com/2011/11/02/a-mind-is-a-terrible-thing-to-lose/

Kliknij na ilustrację aby zobaczyć ją w pełnych rozmiarach

Za: Źródło: Trends in the Distribution of Household Income Between 1979 and 2007, str 19
Kliknij na ilustrację aby zobaczyć ją w pełnych rozmiarach
Za: Źródło: Trends in the Distribution of Household Income Between 1979 and 2007, str 13
Kliknij aby zobaczyć obraz w pełnych rozmiarachZa: It’s the Inequality, Stupid. Eleven charts that explain what’s wrong with America.
Kliknij aby zobaczyć obraz w pełnych rozmiarachZa: Economic Policy Institute, „When income grows, who gains?”
Powyższy obrazek to zrzut ekranowy interaktywnej aplikacji, która pozwala na zmianę zakresu dat wykorzystywanego do konstrukcji wykresu kołowego i raportu. Ze strony można rownież pobrać arkusz kalkulacyjny z danymi.

Kliknij aby zobaczyć obraz w pełnych rozmiarach

Źródło: http://krugman.blogs.nyti…to-be-quiet-about/
Mediana to wartość cechy obserwowanej (w tym przypadku dochodów rodziny) taka, że 50% obiektów obserwowanych (w tym przypadku rodzin) posiada wartości cechy mniejsze bądź równe. W naszym przypadku dochód medianowy to taki, że 50% rodzin zarabia mniej bądź tyle samo.

Growth of real hourly compensation for production/nonsupervisory workers and productivity, 1948–2011Kliknij aby zobaczyć obraz w pełnych rozmiarach
Note: Hourly compensation is of production/nonsupervisory workers in the private sector and productivity is for the total economy.
Source: Author’s analysis of unpublished total economy data from Bureau of Labor Statistics, Labor Productivity and Costs program and Bureau of Economic Analysis, National Income and Product Accounts public data series

Źródło: http://www.epi.org/…productivity-vs-compensation/

Growth of hourly productivity, real average hourly compensation, and real median hourly compensation (overall and by gender), 1973–2011
Kliknij aby zobaczyć obraz w pełnych rozmiarach
Note: Compensation is for production/nonsupervisory workers in the private sector, and productivity is for the total economy.
Source: Author’s analysis of unpublished total economy data from the Bureau of Labor Statistics, Labor Productivity and Costs program and Bureau of Economic Analysis, National Income and Product Accounts public data series

Źródło: http://www.epi.org/…productivity-vs-compensation/

Wszystkie trendy zaprezentowane na powyższych wykresach potwierdzają, że pracownicy (80% populacji) nie otrzymują podwyżek wynagrodzeń adekwatnych do wzrostu produktywności ich pracy, praktycznie cały wygospodarowany przyrost PKB trafił w ręce 1% populacji – właścicieli kapitału, czyli „chlebodawców”. Jeśli ktoś z najsłabiej zarabiających 20% populacji nie mógł sobie pozwolić na ubezpieczenia społeczne, to najprawdopodobniej dalej nie może, bo jego dochody realnie wzrosły o ok 8-12% (względem koszyka osoby na progu ubóstwa z 1979 r.). Polecam lekturę Ramki 3.

Dzięki decyzji Bismarcka pracodawcy zostali zmuszeni do odprowadzania dodatkowych kwot na kontrolowany przez państwo niemieckie fundusz, z którego następnie były wypłacane emerytury. Pracodawcy nadal płacili pracownikom najniższe wynagrodzenia, ale – zostali zmuszeni do wypłaty dodatkowych środków – dostępnych pracownikom po osiągnięciu wieku emerytalnego. Libertariańskie i „wolnorynkowe” kłamstwo w tym obszarze mówi, że gdydy nie składka emerytalna, zarabialibyśmy więcej – bo ignorują fakt, że z czasem pracodawcy znów płaciliby to, co wynika z żelaznego prawa płac – i nadwyżka uzyskana przez pracownika początkowo – wkrótce by znikła. Nie potrzeba potężnego intelektu, by zauważyć, że w III RP płace są w okolicach minimum bytowego, zgodnie z żelaznym prawem płac (vide Ramka 1. Oszczędności Polaków). Dobrowolnosć ubezpieczeń społecznych to prosta droga do stworzenia ulic pełnych żebrających staruszków za 20-40 lat (a że kapitałowe emerytury nie są rozwiązaniem – przekonują się pierwsi „klienci” OFE już dziś). Popatrzmy z resztą, jak wyglądają dwa wykresy dla USA (Ramka 3.).

Ramka 3. Dostęp do ubezpieczeń spoołecznych a ubóstwo i bezrobocie (na podstawie raportu Income, Poverty, and Health Insurance Coverage in the United States: 2010, US CENSUS BUREAU)

Czy 16% mieszkańców USA jest z zamiłowania hazardzistami – i woli ryzyko opłat za kosztowną opiekę medyczną od płacenia składki ubezpieczeniowej? Co może tu mieć do rzeczy stopa ubóstwa?
Kliknij na ilustrację aby zobaczyć ją w pełnych rozmiarach
str. 14
Kliknij na ilustrację aby zobaczyć ją w pełnych rozmiarach
str. 23, dodałem wykres bezrobocia (szare pole) i stopę ubóstwa (linia niebieska) – p.e.1984.

Okazuje się, że zależnie od momentu obserwacji 7-12% osób zatrudnionych nie jest ubezpieczonych. Czy to są osoby z 12% najlepiej zarabiających, czyli takie – które i tak mogą sobie pozwolić na dowolną kurację/operację?`
Źródło: Income, Poverty, and Health Insurance Coverage inthe United States: 2010, US CENSUS BUREAU 2011

2. Ubezpieczenia społeczne, siła negocjacyjna i „żelazne prawo płac”

Mozna sobie wyobrazić sytuację, kiedy pracodawca prowadzi negocjacje w sprawie przedłużenia czyjejś umowy o pracę. Na rynku może występować znajdujący się w przymusowej sytuacji życiowej kandydat na opisywane stanowisko (w bardziej popularnych zawodach to dość prawdopodobne, że ktoś taki się znajdzie), który – w akcie desperacji dokona „dumpingu” płac. Jeśli przyjąć, że wypadki chodzą po ludziach, a kryzysy (i bezrobocie) są w warunkach wolnego rynku pewne (z powodu systematycznie powstających „problemów koordynacji”) – z czasem o wysokości płac w większości zawodów przesądzą ludzie, którzy mają „nóż na gardle”. Osoba negocjujaca stawkę wynagrodzenia w takich okolicznościach nie dostanie oczywiście sprawiedliwej części produktu swojej pracy.

Problem koordynacji

Problem koordynacji jest związany z alokacją zasobów przez mechanizm rynkowy. Indywidualnie racjonalne decyzje uczestników rynku – prowadzą – po zagregowaniu na poziomie gospodarki narodowej – do nieuniknionych katastrof. Problem najłatwiej wyjaśnić na przykładzie. Przyjmijmy, że dziś świetnie zarabiają np. prawnicy, bo jest ich niewielu na rynku. Więc na studia prawnicze pchają się masy. „Wolny rynek” dostarcza „uczelni wyższych” dostarczających (za odpowiednie czesne) „prawników”. Mija 5 lat, żaden z prawników jeszcze nie ma aplikacji. Płace w branży wciąż są wysokie do nieba. Absolwenci zaczynają aplikacje, mija kilka lat, nagle wszyscy wchodzą na rynek pracy. Mamy nadpodaż prawników. Wynagrodzenia przestają wystarczać na spłatę kredytów zaciągniętych na czesne. Ale w systemie edukacyjnym mamy następne pięć roczników prawników „w produkcji” – i kilka roczników robiących aplikacje!!! Oto wolny rynek w akcji. A planista nigdy by do takiego idiotyzmu nie dopuścił. To jest właśnie „problem koordynacji”, tu się mechanizm rynkowy „wykłada”. (Ale ten problem jest znany z innych obszarów – np. „świńska górka” to też pewien problem koordynacji, łatwo rozwiązywalny przez centralne planowanie – kontraktację!).
Przeciętny kandydat na studia nie jest w stanie zoptymalizować swojej decyzji, bo „wypłata” z jego decyzji zależy od decyzji wszystkich innych kandydatów na przestrzeni kilku poprzednich – i kilku kolejnych lat. Nawet pojedyncza uczelnia nie jest w stanie ustalić ilu fachowców w danej branży będzie potrzebnych. Dlatego potrzebny jest arbiter.

Efekt: na edukację wydano pieniądze (inwestycja), które się zmarnowały, bo wytworzony kapitał (ludzkie umiejętności) nie znajdą zastosowania w gospodarce . Kredyt na kształcenie można porównać tu do kredytu na maszyny i urządzenia, które w momencie zainstalowania w zakładzie produkcyjnym okazują się zbędne i nie zostaną wykorzystane do produkcji na potrzeby spłaty kredytu.

Podstawowy problem związany z negocjacjami płacowymi polega na tym, że pracownik zwykle nie posiada oszczędności pozwalających mu na odwlekanie decyzji o zatrudnieniu (prowadzi więc negocjacje płacowe w sytuacji zagrożenia głodem i/lub bezdomnością, egzekucją komorniczą itp.), pracodawca zaś zwykle może odwlekać moment zatrudnienia pracownika miesiącami. Ta nierówność jest znana już od czasów A. Smitha.: In the long-run the workman may be as necessary to his master as his master is to him, but the necessity is not so immediate. [Wealth of nations, Book I, Chapter VIII, pg.80 ] : W długim okresie pracownik może być tak potrzebny pracodawcy, jak pracowawca pracownikowi, ale ta potrzeba nie jest po stronie pracodawcy tak natychmiastowa.
Jak to może wyglądać w praktyce, ilustrują te linki: niegospodarność , wyzysk, video. Proponuję zastanowić się, czy pracownicy WSK dostaliby kiedykolwiek podwyżki, gdyby nie było strajku. Na marginesie tego przykładu warto zauważyć, że pracownicy WSK otrzymali podwyżki płac i … firma nie zbankrutowała. Obserwacja ta jest o tyle istotna, że jeśli pracownik jest wynagradzany zgodnie z krańcową produktywnoscią pracy w danej firmie (zgodnie z teorią ‚wolnorynkową”), to albo nagle, wskutek strajku produktywność pracowników w cudowny sposób wzrosła, albo płacono im poniżej produktywności (coś nie tak z „wolnym rynkiem” … pewnie zbyt wysokie „koszty pracy”), albo … WSK zaraz zbankrutuje, bo po podwyżkach płaci pracownikom powyżej ich produktywności.. A na deser – warto spojrzeć tu. Jeśli komuś mało WSK, niech zajrzy tu, może jeszcze kilka obrazków z FIATa w Tychach: sabotaż, wyzysk (dzięki pracowitości Polaków kilka fabryk we Włoszech mogło zawiesić pracę … płacąc dalej wynagrodzenia pracownikom!).

3. Ubezpieczenia społeczne – omówienie na prostym przykładzie

Efektem różnic w siłach negocjacyjnych i działania „żelaznego prawa płac” była nędza pracowników, którzy nie zgromadzili oszczędności na starość – ani na zabezpieczenie się na wypadek utraty zdrowia lub kalectwa. Takiej sytuacji miało zapobiec (i zapobiegło) wprowadzenie obowiązkowych ubezpieczeń społecznych przez Bismarcka. Mechanizm ten był w istocie zmianą płacy minimalnej z takiej, która wystarczała na żywność i mieszkanie, na taką, która wystarczała dodatkowo na zakup ubezpieczenia od chorób, następstw nieszczęśliwych wypadków oraz „ubezpieczenia od przeżycia poza czas aktywności zawodowej” (proszę o przemyślenie tego ostatniego).

Pamiętając o sytuacjach „noża na gardle” – i poziomie płac, do którego te sytuacje prowadzą (szczególnie – uwzględniając różnice sił negocjacyjnych) spróbujmy przeanalizować pewnego rodzaju modelowe/metaforyczne ujęcie problemu:

Ramka 4. Po co komu system ubezpieczeń społecznych?

Przyjmijmy, że jeść coś trzeba oraz że – z punktu widzenia zdrowia – dieta pracownika powinna kosztować dziennie 100, ale w praktyce można spożywać niezdrową żywność za 80. Jeśli pracownik ma do wyboru śmierć z głodu lub ryzyko utraty zdrowia i dniówkę 80 – co zaakceptuje? Która ze stawek ma większe szanse stać się dominującą na wolnym rynku (przypominam żelazne prawo płac i wykresy z ramek 1 i 2)
Żeby zrozumieć, o czym tu mowa, trzeba się zastanowić, jaka stawka płac powinna się na rynku ukształtować, jeśli pracownik miałby otrzymywać uczciwe wynagrodzenie minimalne? Czy stawka 80 jest uczciwa? Pozwala ona pracownikowi przeżyć. Naraża go jednak na pewien koszt X – przeciętną dzienną (średnia w skali społeczeństwa) utratę dochodów wywołanych chorobą, krótszym okresem zdolności do pracy w czasie trwania życia, kosztami leczenia. Oznacza to, że od płacy 80 należy dodatkowo odjąć koszt „ukryty” przed pracownikiem: X. Dla pracownika ten koszt nie jest tak oczywisty jak dla demografa bądź statystyka. Pracownik będzie odkładał decyzję o żądaniu płacy pozwalającej na zdrowe odżywianie, bo może nie mieć innych ofert pracy (bezrobocie) – a żądanie uczciwej płacy może się skończyć zwolnieniem („na twoje miejsce sześciu”). Może też łudzić się, że akurat jemu nic sie nie przydarzy. Oczywiście „wolnorynkowiec” będzie mówił, że „dobrego pracownika nikt nie zwolni, bo pracodawcy się o niego biją”, natomiast ja pokażę ten wykres:
Kliknij aby zobaczyć obraz w pełnych rozmiarach
Źródło: Dane OECD serie LFS by sex and age > Employment i serie LFS by sex and age > Harmonised Unemployment
Wygląda na to, że kilka milionów osób nie doczekało się pracy przez ostatnie 17 lat …
Powstaje więc pytanie, czy pracodawca ma prawo moralne nazywać różnicę pomiędzy 80 a 100 „wyższym kosztem pracy”. Z punktu widzenia etycznego – odpowiedź jest jednoznaczna – nie wolno dla własnego zysku zmuszać innych do wystawiania się na ryzyko nie związane z wykonywaną przez nich pracą – i trudne do oszacowania przez te osoby. Z punktu widzenia ekonomii – na chorobach robotników wyżywi się nieco lekarzy i koncernów farmaceutycznych. Ale jeśli będą krócej zdolni do pracy – to za Y lat dojdzie do spadku PKB. Bilans korzyści ekonomicznych jest niejednoznaczny, jeśli nie uwzględnimy jakości życia pracowników oraz efektów demograficznych (osoby z problemami zdrowotnymi mają zwykle niższą zdolność posiadania i wychowania dzieci – wzrasta również ryzyko wad wrodzonych). Jeśli je uwzględnimy – decyzja optymalna społecznie to 100, mimo „wyższych kosztów pracy”.
Zastanówmmy się teraz nad takim zagadnieniem – czy istnieje szansa, że (przy pełnej świadomości długofalowych skutków) pracodawcy domagaliby się zniesienia płacy minimalnej na poziomie 100 w imię „swobody zawierania umów” lub walki z „wysokimi kosztami pracy”? Sądząc po Polsce A.D. 2011 – TAK, mimo, że w długim okresie byłaby to ogólnospołeczna strata (patrz tekst Katastrofa demograficzna III RP, sekcja „gospodarka rabunkowa” ). Dlaczego pracodawcy zachowują się tak głupio? Ponieważ każdy, kto nie wpędzi swoich pracowników w nędzę będzie miał wyższe koszty – i jego produkty zostaną wyparte z rynku przez osoby nie mające skrupułów (ten problm decyzyjny to swoisty „dylemat więźnia” z teorii gier).
Wróćmy jeszcze na chwilę do tych „kosztów pracy”. Mam wątpliwość, czy czyjeś zdrowie i bezpieczeństwo mam prawo nazwać „kosztem pracy”. Nie chodzi o księgowe zaszeregowanie wydatku oczywiście. W sensie księgowym jedzenie i mieszkanie (jak by nie były nędzne) to koszt pracy. W sensie ekonomicznym jedzenie i mieszkanie poniżej pewnej jakości mogą owocować stratami nieporównywalnymi do osiągniętych „oszczędności” – niestety mechanizm rynkowy systematycznie preferuje nędzne odzczędnoći dziś, nie licząc się z katastrofą sprowadzaną przez te „oszczędności”.

Wróćmy do systemu ubezpieczeń społecznych. Rozwiązanie obecnie istniejące ma zagwarantować, że żaden pracownik nie może być zmuszony do „odżywiania się niezdrową żywnością”. Techniczne identyczna byłaby sytuacja, w której obowiązek płacenia składek spoczywałby na pracowniku, ale z przyczyn technologicznych najłatwiej było egzekwować składki na ubezpieczenia społeczne od 100 tys. pracodawców niż od 30 mln. pracowników.

Państwo dokonuje w imieniu pracowników zakupu pewnego koszyka usług ubezpieczeniowych. Czyni tak, ponieważ mechanizm rynkowy dowiódł swojej kompletnej niezdolności do dostarczania płac, gwarantujących każdemu pracownikowi moźność zakupu takiego pakietu usług. Dlatego wprowadzono mechanizm, który można porównać z dodatkiem do płacy minimalnej przeznaczonym na zakup pewnych podstawowych usług, które, ze względów społecznych muszą być zagwarantowane każdej jednostce ludzkiej. De facto ten mechanizm nie pozwala łotrom i bandytom odzierać ludzi z ich człowieczeństwa – i nie pozwala ludzi traktować w sposób nieludzki (a uczciwi przedsiębiorcy, którzy nikogo odzierać nie mieli intencji – nie są tu krzywdzeni – bo i tak odpowiedni koszyk usług by nabyli).
Zastanawia mnie jeszcze jedno – nie słyszałem, żeby pracownicy domagali się zniesienia składek na ubezpieczenia społeczne bądź ich obniżenia. Były jakieś strajki? Sierpień’80, NSZZ, OPZZ? W końcu to gruba sprawa – składki ubezpieczeniowe to pieniądze robotników, które są im zabierane przez państwo po to, by przymusowo zakupić pewne usługi. A jeśli takich protestów (leżących przecież w interesie pracowników, którym „oddanoby” ich pieniądze) nie było, to dlaczego?

Oczywiście „wolnorynkowy” obłąkaniec natychmiast postawi zarzut: „Z jakiej racji pracodawcę ma obchodzić ryzyko jakie bierze pracownik na siebie? Pracownik jest zainteresowany ubezpieczeniem, niech je kupi ze swojej pensji (jeśli uzna, że potrzebuje), a jak woli ryzykować – to państwo nie ma prawa się wtrącać.”. Jest kilka innych wariantów „wolnorynkowych”, ale sprowadzają się do powyższego. Te zarzuty stawiają sprawę na głowie. To nie pracodawca ma chronić pracownika przed ryzykiem, tylko ma nie uniemożliwiać pracownikowi zakupu odpowiedniego koszyka ubezpieczeń społecznych. Jeżeli płaca nie wystarcza na zakup takiego minimalnego koszyka, oznacza to, że w danej gospodarce działalność gospodarcza nie pozwalająca wypłacić takich wynagrodzeń minimalnych nie powinna być podejmowana. Tak, jak nie byłaby podejmowana działalność gospodarcza nie pozwalająca uzyskać rentowności umożliwiającej wyżywienie pracowników.

4. Problemy z systemem ubezpieczeń społecznych

Jeżeli system ubezpieczeń społecznych jest taki wspaniały, to dlaczego są z nim takie problemy? Ponieważ jest to mechanizm najlepiej funkcjonujący w sytuacjach, gdy jak największa część społeczeństwa partycypuje w kosztach. Wydatki systemu ubezpieczeń społecznych są mało zróżnicowane w czasie i zależą od liczebności i struktury wiekowej społeczeństwa. Przychody – są funkcją stopy zatrudnienia, dlatego wysokie bezrobocie i „szara strefa” mają katastrofalny wpływ na kondycję tego systemu. Na problemy systemu ubezpieczeń społecznych w III RP składają się:

Opisane problemy mogą doprowadzić do wzrostu obciążenia składkami osób zatrudnionych – i niestety – uruchomić bardzo niepożądane procesy (Ramka 5).

Ramka 5. Mechanizm samonapędzającej się katastrofy systemu ubezpieczeń społecznych

Rozważmy następującą sytuację:
  1. Pracodawca, wykorzystując bezrobocie sprowadza płace do minimum, przez co może sobie wypłacać większe wynagrodzenie. Ponieważ składka na ubezpieczenia społeczne płacona jest tylko do pewnego poziomu płacy – pieniądze, które pracodawca przechwycił od pracowników nie zasilą systemu ubezpieczeń społecznych (niższe płace pracowników – niższe składki ubezpieczeniowe). Jeśli zjawisko jest masowe – w systemie ubezpieczeń (ZUS) zaczyna brakować funduszy – trzeba zwiększyć składki – a pracodawca zaczyna płakać, że mu „wzrosły koszty pracy”. Jedyne, co się dzieje – to to, że system musiał skorygować składki, tak, by wydatki i wpływy się znów zaczęły bilansować. Perfekcyjnie logiczne rozumowanie?
  2. Pracodawca poszedł po rozum do głowy i zaczął zatrudniać na czarno
    W okresie pierwszych 9 miesięcy 2009 roku (od stycznia do września) w szarej strefie pracowało 785 tys. osób, podczas gdy w analogicznym okresie 2004 roku – 1.317 tys., co stanowiło odpowiednio: 4,9% i 9,6% ogółu pracujących (odsetek ten obliczony został jako iloraz sumy pracujących w szarej strefie przez średnią liczbę pracujących w pierwszych trzech kwartałach odpowiedniego roku na podstawie BAEL).
    Źródło: http://www.egospodarka.pl/60485,Praca-w-szarej-strefie-w-Polsce-2009,1,39,1.html

    Skutki: znów spadły wpływy z tytułu składek. System ponownie musi się zbilansować, trzeba podnieść składki. Pracodawca krzyczy, że dla jeszcze zatrudnionych legalnie „wzrosły koszty pracy”. Może nie każdy pracodawca płaci mało i zatrudnia na czarno – ale jeśli zjawisko jest masowe – katastrofa jest ogólnospołeczna.. Oczywiście jest to jeszcze jeden przykład problemu koordynacji.

Wygląda na to, że Polska znalazła się w bardzo złej sytuacji. W przypadku ubezpieczeń społecznych mamy do czynienia z koniecznoscią zbilansowania przychodów i wydatków. Jest to zagadnienie wyłącznie natury rachunkowej ( aktuarialnej). Jeśli chcemy zagwarantować jakiś poziom rent (wypadki chodzą po prywatnych przedsiębiorstwach … szczególnie budowlanych), jakiś poziom emerytur w systemie repartycyjnym (jedynym działającym, bo bajki o Chile … pozostają bajkami), jakiś poziom powszechnie dostępnej ochrony zdrowia, niestety – musimy płacić składki odpowiednio do wyliczeń aktuarialnych.

Mechanizm opisany w Ramce 5 ma pewne paradoksalne implikacje. Otóż wbrew opowieściom o „kosztach pracy” i „klinach podatkowych”, w których lubują się „wolnorynkowcy” i ekonomiści sprzedający się rożnym „klubom i centrom” „biznesu” (bądź „sponsorowanym” instytutom „badań” „gospodarki rynkowej”), drogą do uzdrowienia sytuacji jest … podwyższenie składek na ubezpieczenia społeczne. Dlaczego? Komu należałoby podnieść te składki? Jak napisałem wyżej kominy płacowe nie płacą składek emerytalnych proporcjonalnie do dochodów – więc z systemu płatności „wycieka” część pieniędzy . Po drugie – wzrost płacy minimalnej zwiększy przychody systemu ubezpieczeń społecznych – więc pozwoli na zmniejszenie składek w relacji do płacy. Oczywiście „wolnorynkowiec” powie, że „wzrosną koszty pracy” i „pracodawcom”przestanie się opłacać „tworzyć miejsca pracy” (bez obawy, sądząc po wykresach z Ramki 2 – pole manewru jest w tym obszarze spore). Historia zna pewien dość ciekawy przypadek sukcesu wynikającego z … podniesienia pensji. Henry Ford płacił pracownikom tyle, żeby było ich stać na … samochody, które produkowali (wzrost płac => wzrost popytu => wzrost produkcji => wzrost płac => …). Płacił dużo więcej niż reszta „przemysłu”. Obecnie, w dobie kryzysu jest pewne państwo, które zwiększa płace minimalne. To Chiny. Dlaczego? Bo rozumieją, że w sytuacji, kiedy spada popyt zewnętrzny jedynym ratunkiem jest wzrost gospodarczy oparty o popyt wewnętrzny. Co się stanie, jeśli załamie się polski eksport? Jest bardzo wątpliwym, by polskie władze wybrały drogę podobną do chińskiej. Tylko paradoksalnie – czy stać nas na to, by być oszczędnymi?

Zasady Przedruku z serwisu Polska Myśl Narodowa:
Przedruk jest dozwolony, pod warunkami:

  1. podania pierwotnego źródła, niezależnie, czy artykuł znaleziono na stronie myslnarodowa.wordpress.com, czy jako przedruk. Oznacza to, że cytując artykuł przedrukowany z serwisu Polska Myśl Narodowa należy podać na liście źródeł na pierwszym miejscu:
    myślnarodowa.wordpress.com
    lub pełny adres internetowy, np.:
    https://myslnarodowa.wordpress.com/2012/02/17/cenzura-google-ukrywa-polakom-nie-wolno-znalezc-w-internecie/
  2. niedokonywania skrótów ani zmian w tekstach i plikach graficznych.

2 responses to “Prawda o ubezpieczeniach społecznych i systemie emerytalnym

  1. Joanna 20 listopada, 2012 o 2:25 pm

    Rzeczywiście, polski system emerytalny jest obecnie bardzo niewydajny, co powoduje coraz większe problemy z samymi świadczeniami. Niestety ale obecnie ani ZUS ani OFE nie są w stanie zapewnić świadczeń na poziomie zapewniającym godne życie. Dlatego niezbędnym jest indywidualne oszczędzanie na swoją przyszłą emeryturę. Dobrym rozwiązaniem jest tu IKE, które przez lata pracy pozwala samodzielnie zaoszczędzić pieniądze na życie na emeryturze. Warto się tym tematem zainteresować.

Dodaj komentarz